Wszędzie ci liderzy...

Jest wiele książek o tym jak być liderem

Małgorzata Surkont

Liderzy, prawdziwi liderzy, servant liderzy, senior liderzy i wszystkie kombinacje różnych liderów odmienionych przez wszystkie przypadki, szkolenia dla liderów - Linkedin obecnie to istny festiwal liderów i boję się otworzyć lodówkę. Wszędzie są liderzy … tylko, że do końca nikt nie wie co to znaczy … i niestety mogą to być liderzy bez pokrycia. Kiedyś rzeczy były prostsze - z dzieciństwa pamiętam, że był lider wyścigu pokoju, lider wydobycia węgla brunatnego w krajach RWPG, albo niestety lider wyścigu zbrojeń. Było to związane z byciem pierwszym lub dominującym w określonej domenie. Co ciekawe, ponieważ nie zawsze był możliwy obiektywny pomiar, ciężko było określić czy ktoś był rzeczywiście pierwszy i takich liderów mogło być więcej - bo każdy zainteresowany nazywał się liderem. Natomiast nie ogłaszał się liderem każdy.

Później (ciężko stwierdzić kiedy) nastąpiła zmiana związana z tym, że słowo lider zaczęło nabierać innego - bardziej subiektywnego znaczenia - przewodzenie lub inaczej wpływanie. Co nie ułatwiło zadania bardziej precyzyjnego zdefiniowania tego pojęcia z racji braku obiektywnej metody pomiaru. A od tego już krok do sytuacji kiedy każdy może ogłosić się liderem i może to znaczyć tyle co nic. Powtarzanie: lead by example, be a leader you want to have i tego typu bzdury (tak tłumacz googla przetłumaczył mi angielskie słowo: bullshit) nie czynią jeszcze z nikogo lidera - tak samo jak powtarzanie, że się jest liderem.

Obecnie wystarczy zostać menadżerem żeby wejść do grona tzw. liderów. John Maxwell uznawany za jeden z autorytetów w tej dziedzinie nazywa to pierwszym poziomem przywództwa czyli przywództwem opartym na formalnym stanowisku/pozycji. Liderzy na tym poziomie nie potrafią niczego zdziałać bez swojego tytułu. Często też ulegają percepcji, że skoro doszli tutaj i mają “władzę” nad ludźmi to nie muszą w ogóle się rozwijać. Zamiast tego spędzają najwięcej czasu na ochronie pozycji grając w polityczne gierki wewnątrz organizacji. Panuje też percepcja, że długość przebywania na tym stanowisku jest tożsama z rozwojem - nic bardziej mylnego. Jest gorzej, bo często ludzie trafiają na to stanowisko z racji swojej wiedzy dziedzinowej, która z upływem czasu tracą - zwłaszcza w obszarach gdzie następuje szybki rozwój - jak w IT. Można być takim liderem pierwszego poziomu nawet kilkanaście lat (nawet całe życie) nic z tym nie robiąc, a można przejść na kolejne poziomy (Maxwell definiuje ich 5 i też określa je jako bardzo subiektywne co tylko podkreśla jak trudno jest o jakąkolwiek obiektywną definicję) nawet w rok. Problemem osób, które utykają na poziomie swojego stanowiska (pierwszy poziom przywództwa) jest także to, że nie przywiązują zbyt dużej wagi do słabszych, a za słabszych traktują wszystkich niżej w hierarchii. Tacy liderzy nie dostają także odpowiednich informacji, bo sami przecież wiedzą wszystko najlepiej, więc podejmują błędne decyzje, bo są oderwani od tego co się dzieje w ich zespołach (kto by zresztą śmiał iść i powiedzieć komuś takiemu, że są jakiekolwiek problemy - tak nakręcą się piramida zakłamywania rzeczywistości), które z reguły karmią korporacyjnym bullshitem i toksyczną pozytywnością. Często także łatwo im znaleźć inną pracę, którą zmieniają kiedy nie daje się już kłamać na slajdach, a kolejnym podobnym im liderom wystarczy w ramach rekrutacji to, że zajmowali określone stanowisko - nawet jeśli niczego nie osiągnęli i nie potrafią wykazać się odpowiednimi kompetencjami. Zresztą na tym poziomie często myli się kompetencje z pewnością siebie. Tutaj gorąco polecam TedTalk: Why do so many incompetent men become leaders? nagrany przez Tomas Chamorro-Premuzic. Wg pewnych książek zadaniem lidera jest tworzenie kolejnych liderów i niestety liderzy pierwszego poziomu stworzą z dużym prawdopodobieństwem innych liderów pierwszego poziomu. Chociaż na szczęście zdarzają się wyjątki.

Bycie liderem pierwszego poziomu jest stosunkowo łatwe - wystarczy zostać menadżerem. Bycie liderem poziomu 2+ jest wynikiem pracy - o czym później, którą dana osoba musi wykonać nad samą sobą - jest to bardzo ciężka praca dlatego większość osób pozostaje niestety na poziomie pierwszym.

Są firmy (ale też osoby), które ogłaszają, że każdy z ich pracowników jest liderem. To bardzo szczytna idea i godna pochwały. Niestety te osoby, które słyszą że powinny być liderami są dość często “zmuszane” do wykonywania rozkazów osób wyżej postawionych, nie dopuszczane do procesu podejmowania decyzji, karane za podejmowanie ryzyka i podważanie status quo, dodatkowo często poddawane ocenie, która pozycjonuje ich niżej niż innych jako “mniej rokujących” co zamienia się w samospełniającą się przepowiednię (efekt Galatei - odwrotność efektu Pigmaliona), a to wszystko powoduje, że nasi pracownicy, którzy słyszą, że są liderami jednocześnie tracą zaangażowanie, poczucie sprawczości, umiejętność bycia kreatywnym i wzajemną odpowiedzialność. To powoduje efekt zwany wyuczoną bezradnością. Tak powtarzają nam, że jesteśmy liderami, a my i tak nic nie możemy, oczekuje się od nas uległości i jesteśmy poddawani ciągłej kontroli - więc po co w ogóle się starać być liderem? Każda jednostka, która ma w sobie tyle siły żeby wyłamać się z tego schematu - zwłaszcza jeśli w organizacji jest większość liderów pierwszego poziomu - jest karana, bo zagraża utrzymaniu status quo. Taka osoba jest oskarżana między innymi o negatywne myślenie, o agresywność (zwłaszcza jeśli jest kobietą, bo kobieca asertywność jest tak dość często odbierana), o wszystko co powoduje, że zostanie zdyskredytowana w oczach innych.

Jest wiele książek o tym jak być liderem (kilka z nich jest na zdjęciu powyżej) i podczas ich lektury można dojść do wniosku, że zdefiniowanie jednej definicji lidera lub jednego przepisu na lidera jest czymś co można co można porównać z poszukiwaniem Świętego Grala. W ciągu ostatnich 50 lat wiele osób, w tym naukowcy, napisało tysiące publikacji o byciu liderem i o przywództwie. Chcą znaleźć jedną receptę na bycie liderem, podsumowując zestaw cech charakteru osób, które traktujemy jako liderów lub najlepsze style działania takich osób. Żadna z tych analiz nie dała jasnego profilu idealnego lidera – dzięki Bogu. Gdyby naukowcy stworzyli szablonowy styl przywództwa, ludzie nieustannie próbowaliby go naśladować - to nie byłoby dobre, bo nie byłoby autentyczne. Według mnie najbardziej trafne jest określenie, że na lidera wybierają Cię ludzie co by oznaczało, że to bardzo subiektywna sprawa i to by potwierdzało teorię Maxwella o poziomach przywództwa, bo każdy inny poziom jest subiektywny. Czy da się w takim razie określić kompetencje, które powinien mieć lider, żeby przenieść się z poziomu pierwszego na wyższe poziomy - poziom pierwszy wynika tylko ze stanowiska. Myślę, że można spróbować stworzyć taką listę i są to następujące kompetencje:

Peter Drucker powiedział kiedyś, że przywództwo to robienie właściwych rzeczy, co oznacza wg mnie stawianie na pierwszym miejscu zespołu, klienta, organizacji/firmy, a nie stanowiska, pieniędzy, czy też własnego wizerunku.

Ten artykuł jak każda inna książka o liderach jest subiektywny ale mam nadzieję, że zmusiłam Was trochę do myślenia o tym temacie. Ważne chyba jest to żeby wiedzieć czego oczekiwać od lidera i żeby mieć świadomość, że nie każda osoba, która liderem się nazywa, tym liderem jest.

Zgodnie z prawem Kopernika-Greshama “zły pieniądz wypiera dobry” - ja to parafrazuje, że zły management wypiera dobry, bo jak pisał Jacek Santorski i Jakub Bączek w swojej książce “Determinacja” Większość ludzi woli kupować obietnice i złudzenia niż wątpliwości i racjonalny wgląd w sprawy. A co Ty byś wybrał/wybrała?